... where cult & sleaze meet... digging classic genre flicks, exploitation revival, auteur cinema & rare documentaries... you like it, we like it!
Tuesday, 6 February 2007
Renesans cyberpunku
Wg. wielu kosmologów, antropologów, magów, a także wielu ideologów kontrkultury, historia naszego uniwersum lubi zataczać koło. Podobnie dzieje się w przypadku ludzkiej kultury. Pewne jej części zdają się być sprzężone ze sobą, jak wirujące wokół jądra atomowego elektrony.
Ostatnio doświadczam tego, co C.G. Jung nazywał "synchronicznością" pomiędzy wydarzeniami zachodzącymi w mikrokosmosie, a wydarzeniami zachodzącymi w makrokosmosie. Odczuwam wszechobecną, zbiorową psychozę, mającą swoje źródło w kwiczącej rzeczywistości, która rozpada się na naszych oczach, a jednocześnie dostrzegam jej objawy, sublimacje i konceptualizacje w obszarze kultury wizualnej, szczególnie w sztuce z pogranicza cyberpunku, futurystyki i twórczości apokaliptycznej. Sądzę, że jest to szersza tendencja, gdyż przenika powoli do popkultury - zwierciadła pragnień ludzkich i jak przeczuwam, wyraźnie ujawni się w przeciągu roku.
Jednym z najciekawszych twórców tego nurtu jest obecnie Daniel Pinchbeck, autor książki 2012: The Return of Quetzalcoatl, w której powraca dobrze wszystkim znana koncepcja Terence'a McKenny o końcu świata, takiego jaki znamy, w 2012 roku. McKenna swoją koncepcję wyprowadził z sesji z grzybami psylocybowymi, badań nad kalendarzem Majów, zwanym Tzolkin oraz heksagramami I-Ching. Z podobnych źródeł korzysta też Pinchbeck. Główną tezą jest tu transformująca rola apokalipsy, jej oczyszczająca i wzmacniająca moc. Jest to sposób na transgresję dla świata, kiedy masa krytyczna jego kulturowych ekstensji wzrośnie do maksimum, by potem spaść do zera...
Z racji popularności apokaliptycznych idei ostatnio renesans wydaje się także przeżywać kino cyberpunkowe i dark punkowe, związane raczej z głównym nurtem kinematografii. Nie tak dawno na ekranach polskich kin gościł dość słaby od strony fabuły, ale nie najgorzej zrobiony film Ludzkie dzieci w reż. Alfonso Cuaróna, a już mamy premierę kolejnej mrocznej wizji ludzkiej przyszłości w postaci filmu Renesans w reż. Christiana Volckmana. Warto na niego zwrócić uwagę, gdyż dostał 8/10 gwiazdek w serwisie CyberpunkReview i jest to film warty obejrzenia.
Renesans to cyberpunkowa kreskówka w klimacie kina noir, której akcja dzieje się w 2054 r. w świecie tradycyjnie opanowanym przez przemoc, technologię i rządy wielkich korporacji. Pewnej nocy spod modnego klubu porwana zostaje Ilona Tasuiev, pani naukowiec pracująca dla korporacji farmaceutycznej Avalon, obiecującej nieśmiertelność na interaktywnych video billboardach. Sprawą zajmuje się policjant Barthélémy Karas - cyborg, który wchodząc w świat wielkich interesów, odkrywa za nimi równie wielkie namiętności i mroczne tajemnice. Film odwołuje się właściwie wyłącznie do klasyki gatunku, ale jego mroczna atmosfera sprawia, że znakomicie się ogląda. Wydaje się, że cyberpunk wraca powoli do łask, dzięki temu, że rzeczywistość w końcu dogoniła fantazję, tak więc można go już interpretować jako kino społeczne. Cóż, dowodem interaktywne video billboardy - nie trzeba ich tworzyć, bo one już są!
Poniżej trailery filmu w wersji...
francuskiej:
angielskiej:
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
4 comments:
Widziałem 'Renesans' i szczerze mogę polecić fanom cyberpunka, chociaż raczej nie zobaczą w nim nic nowego. Wiem, że tytułem posta nawiązujesz Konradzie do filmu, ale myślę, że twierdzenie jakoby cyber/i dark punkowe kino przeżywało drugą młodość jest mocno naciągane. Ale kto wie, może twoje spostrzeżenie jest prorocze i samospełni się w niedalekiej przyszłości, a Rudger Hauer doczeka się godnego następcy... Heil Eris!
oczywiście, sam film to nic nowego, dlatego też umieściłem wzmiankę o nim w pewnym szerszym kontekście, który mnie bardziej interesuje. co do moich proroctw, kto wie? może uprawiam w tym wpisie sztukę wyprowadzania samospełniających się przepowiedni, a może mam rację? pożyjemy, zobaczymy...
Hmmm, a ja odliczam czas do roku 2013 :)
Nie ma to jak przeżyć KOLEJNĄ apok(r)alipsę :)
Najlepsze kino cyber to dla mnie jednak klasyki lat 80 i ew. paczątki 90' Obecnie jakoś jedna produkcja od drugiej niewiele sie różni. Brak mi tego specyficznego "klimatu" - nie wiem czy to kwestia tego iż są to juz mocno komercyjne produkcje czy może jednak zwykłego przejedzenia.
Dla mnie ostani dobry film - z nowszych produkcji - to "Avalon" Oshii-ego, i to chyba ze wzgledu na surowość i archaiczność formy właśnie.
Co do powrotu.. cóz muzyka , moda obecnie czerpie garsciami z osiągnięć ;) lat 80, więc teoretycznie i kino też może się nawrócić ;-)))
Post a Comment