Cheech & Chong byli oficjalnymi bohaterami lat '70 w USA. Pomimo tego, że zaczynali jako grupa rockowa i nagrali nawet kilka płyt, nie udało im się osiągnąć większych sukcesów na polu muzycznym i dopiero gdy nakręcili swój pierwszy film "Up In Smoke", ich popularność sięgnęła szczytu. Tematyka, którą obrali była bardzo prosta, dwóch typów po krókim zapoznaniu na autostradzie zaczyna kręcić się po Los Angeles kręcąc jointy i od czasu do czasu próbując kupić trochę zielska, gdyż to niestety ma tendencję do szybkiego kończenia się. W niezwykły sposób unikają większych problemów z systemem prawnym wystawiając za to organy ścigania na pośmiewisko... wszystko zupełnie przypadkiem, gdyż przez większość czasu są ujarani jak stodoła.
"Up In Smoke" dzięki swojej bardzo przyziemnej lecz ludzkiej treści stał się szybko najpopularniejszym filmem 1978 r. w Stanach Zjednoczonych, a Cheech & Chong zachęceni sukcesem nakręcili kilka następnych zawieszając swoją karierę filmową dopiero pod koniec lat '80, gdy reaganowska kontrrewolucja moralna sprawiła, że stonerowa tematyka nagle przestała być zabawna, a sam duet pokłócił się z nieznanego powodu. Do najważniejszych filmów Cheecha & Chonga należą oprócz "Up In Smoke", dwa kolejne dzieła: "Next Movie" oraz "Nice Dreams", każde zawierające kolejną porcję gagów i humoru sytuacyjnego, które mogą przyprawić każdego miłośnika magicznej roślinki o spory ból brzucha.
W mojej osobistej klasyfikacji numerem 1 jest "Nice Dreams", drugie miejsce zajmuje "Up In Smoke", a trzecie "Next Movie". Oczywiście jest to podejście bardzo subiektywne, ale tylko na "Nice Dreams" śmiałem się tak, że nie mogłem przestać, a moja przepona przechodziła atak niekontrolowanych skurczy. "Nice Dreams" to ukoronowanie wielkiego talentu komediowego Cheecha & Chonga, w którym brawurowy scenariusz graniczy z geniuszem bliskim dokonaniom braci Marx, a aktorstwo wzbija się na wyżyny. Generalnie, Cheech & Chong otwierają swój pierwszy, poważny biznes, związany ze sprzedażą marihuany pod przykrywką lodów ziołowych. Jeżdżą dookoła miasta "lodową furgonetką" próbując ustrzelić trochę gotówki, nie wiedzą jednak że na ogonie siedzi im już nieustraszony sierżant Stedenko (znany z części pierwszej), którego podwładni robią dil z naszymi bohaterami podając się za biznesmenów, amatorów trawy.
Gdy marihuana trafia do sierżanta Stedenko, który spokojnie ogląda sobie w biurze pornolka, ten nie potrafi się oprzeć pokusie spróbowania świeżych topów i zapala sobie w zaciszu swojego biura... wychodzi w końcu z założenia, że trawiarza da się złapać jedynie przistaczając się w niego samemu. Ta taktyka bardzo mocno wpływa na bieg wypadków, gdyż poddana analizie laboratoryjnej trawa, którą handlują Cheech & Chong, sprawia że ludzie zamieniają się w jaszczurki za sprawą eksperymentów hodowlanych, przeprowadzanych na roślinach przez geniusza growingu - Szalonego Jima. Zapotrzebowanie na szczyty jednak rośnie i wkrótce Cheech & Chong wynoszą z plantacji co tylko mogą marząc już o kupieni swojej własnej, tropikalnej wyspy, na której zostaną królami słońca i będą codziennie czczeni przez tubylców tysiącem jointów.
Plan jednak wymyka się spod kontroli, kiedy siedząca im na ogonie policja popycha ich do szybkiego ultonienia się z plantacji i szukania chwili relaksu w pobliskiej, chińskiej restauracji. Tam natykają się jednak na tajemniczą menadżerkę talentów, która rozpoznaje w Chongu wielką gwiazdę rocka psychedellicznego i podkrada naszym biznesmenom jedzenie z tależy. Cheech natyka się też na Donnę, która kończy właśnie swoją imprezową noc z szalonym kokainistą, który proponuje wszystkim szybką sesję prochową pod restauracyjnym stołem. Nakoksowani bohaterzy oddalają się od swojego celu, gdy Cheech postanawia zerżnąć szybko Donnę, a Chong oddaje wszystkie pieniądze szaleńcowi za czek wystawiony przez Bank Kretyńskich Bzdur. Tymczasem Donna proponuje potrójną, wspólną noc, która zostaje jednak przerwana przez epizod z brutalnym motocyklistą.
Chłopcy kończą noc w szpitalu dla wariatów, gdzie próbują odzyskać swoje pieniądze, ale zostają tylko wsadzeni do izolatki, skąd „uwalniają się” dzięki tripowi na kwasie (dostarczonym przez Timothy Leary'ego we własnej osobie). LSD wpędza jednak Cheecha w bad trip, w którym staje się skrajnie nieufny, a dalszy bieg wypadków znowu ogarnia totalny chaos...
Ta prawdopodobnie najważniejsza komedia lat '80 i jeden z największych filmów ostatnich 30 lat, posiada niezwykły ładunek humoru, przeznaczonego głównie dla ludzi samych posiadających go w dużej ilości. Zdumiewa też niezwykłym komentarzem społecznym, który skierowany jest w stronę policji, życia społecznego i samych stonerów oczywiście, których figury Cheecha & Chonga są abdurdalną parodią. W końcu, film ten, jak żaden inny, pozwala na interesującą podróż przez najnowszą historię kultury dragowej w Kalifornii, której jest idealnym zwierciadłem, pozwalając śledzić rozwój wielkiego przemysłu konopnego, który miał tam eksplodować w latach '90 pozwalając na pierwszy zapis prawny, umożliwiający przyjmowanie produktów z konopi dla celów zdrowotnych. Nic dziwnego, że Cheech & Chong odżyli, gdy w Kalifornii przyszedł czas głosowania nad powszechną legalizacją konopi, której całe życie byli gorącym zwolennikami. W ciągu ostatnich kilku lat Cheech & Chong ponownie pojawili się także z nowymi filmami, które być może nie są tak dobre, jak "Nice Dreams", ale należą do bardzo dobrych pozycji.
2 comments:
You sure you wanna be free?
Timothy wymiata :D
Cameo Leary'ego jest niezle i cały trip jeszcze lepszy :)
Post a Comment