Jak pisałem wcześniej na tym blogu, około roku 1966 wytwórnia American International Pictures postanowiła uderzyć w kolejną działkę kinowej eksploatacji i tym razem wybrała kluby motocyklowe. Pierwszym wielkim sukcesem kasowym okazał się film "The Wild Angels" z Peterem Fondą, który pomimo koszmarnej fabuły, plastikowych charakterów i absurdalnego aktorstwa dotarł do młodzieżowego targetu i utorował drogę następnym obrazom, z których "The Glory Stompers" (1968) wydaje się jednym z najlepszych.
Jak pisze w Storming Heaven (fantastycznej książce na temat LSD) Jay Stevens: Jeśli Hollywood grał dużą rolę w popularyzacji rocka, był także na tyle zmyślny, by zdać sobie sprawę, że młodzieńczy bunt może być bardzo lukratywny w kinie. Począwszy od 1953 studia filmowe wyprodukowały tuziny wariacji na temat dewiantów społecznych, którym nie pasowało dostosowywanie się do kanonów życia. Wśród nich wybijają się takie klasyki, jak The Wild One z Marlonem Brando i Buntownik Bez Powodu z Jamesem Deanem. W obydwóch filmach główni bohaterowie dostrojeni byli raczej do wewnętrznych imperatywów niż do społecznie akceptowanych kodów zachowania (…)
Wielką zasługą AIP (jeśli można tak to ująć) było maksymalne wyeksploatowanie tego wzorca i zrozumienie siły pokazywania społecznych dewiantów, autsajderów i buntowników na ekranie. Dzięki masowej produkcji, która wymagała szybkiej pracy, swój talent mieli podczas kręcenia wielu "biker movies" odsłonić Laszlo Covacs, Jack Nicholson i Dennis Hopper , którzy po zagraniu w kilku filmach Cormana i innych reżyserów, związanych z AIP, dali początek amerykańskiemu kinu niezależnemu swoim wielkim debiutem Easy Rider – nazywanego nawet początkiem renesansu kina autorskiego. Ten wielki klasyk poza fantastycznym pomysłem wykorzystywał wszystkie środki artystyczne, eksploatowane przez Rogera Cormana i spółkę, łącznie z kręceniem scen w plenerze.
"The Glory Stompers" był jednym z dwóch filmów motocyklowych, które bezpośrednio poprzedziły wysiłek reżyserski duetu Fonda i Hopper w nakręceniu Easy Ridera. Hopper gra w nim Chino, brutalnego lidera małego klubu motycklowego Black Souls, który porywa seksowną blondynkę - dziewczynę Cowboya, członka klubu Glory Stompers, po wcześniejszym skasowaniu klienta i ukryciu go w krzakach nad jeziorem. Pomimo że wyglądający na martwego, Cowboy jednak wkrótce budzi się ze "snu" i zaczyna pościg za swoją laską. Black Souls próbują po kolei dobrać się do cipki ślicznej kobiety, ale ta nie odwzajemnia ich zalotów i decyzją Chino, który rości sobie do niej prawa jako pierwszy, zostaje związana. Jego próby dobrania się do pięknej blondynki zostają także przyjęte z niechęcią przez jego własną dziewczynę, demoniczną brunetkę-nożowniczkę, która jednak poproszona zostaje o zamknięcie mordy.
Gdy blondynka po dwóch dniach dalej nie daje się spacyfikować i oddać Chino, ten postanawia sprzedać ją Meksykanom za dwa tysiące dolarów, którzy mają uzależnić ją od heroiny i zmusić do prostytucji. Tymczasem ścigający Black Souls na swoim chopperze nieszczęśliwy Cowboy spotyka dawnego członka swojego klubu, który naprowadza go na ich ślad i nawet do niego dołącza. W międzyczasiem rozkręca się niedaleko w lesie nad jeziorem prawdziwy, spontaniczny love-in, w którym uczestniczą członkowie wszystkich możliwych klubów, hipisi, artyści i piękne kobiety (bardzo typowy element scenariusza AIP), a małą scenkę koncertową odgrywają także Davie Allan & The Arrows – oficjalni kompozytorzy i wykonawcy ścieżki dźwiękowej do filmu. Chino postanawia zaimprezować z kolegami i zostawia laskę tylko ze zwoim bratem. Impreza kręcie się wyśmienicie, gdyż wszyscy padają na mordy od piwa, kwasu i jointów, ale Black Souls w końcu wywołują dym, co kończy ten fantastyczny kwadrans.
W finale jedn z członków Black Souls – Magoo, ucieka z blondyną, do której już dwukrotnie chciał się dobrać, a ścigający go brat Chino zostaje przez niego żywcem rozjechany Harleyem. Zanim udaje mu się uciec dopada go jednak sam Chino i zabija z histerycznym okrzykiem ze swojego colta. Nadjeżdżają Glory Stompers i dochodzi do ostatecznej walki o blondynę, podczas której Chino ginie od feralnego noża, rzuconego przez jego własną dziewczynę. The End. "The Glory Stompers" pozostaje klasycznym gniotem klasy B, który jednak warto obejrzeć ze względu na kreację Hoppera i zabawne teksty w stylu: "What did I tell you, man?"
No comments:
Post a Comment