Wednesday 13 February 2008

Zagadka liczby XXIII



Dzięki fascynacji liczbą 23 można dotrzeć do wielu miejsc, to w końcu jedna z macek świętego chaosu, która sprawia, że to co nieoczekiwane staje się prawdziwe, a to co nieprawdziwe, staje się tak samo oczekiwane i vice versa... moje życie w ostatnim czasie pogrążyło się już w takim chaosie (poniekąd na własne życzenie), że kontemplacja tej świętej liczby jawi mi się nie jako fanaberia, ale jako życiowa konieczność.

Oczywiście, pierwsze co przychodzi na myśl to heksagram XXIII, po (bo) z chińskiej księgi I Ching. Tłumaczony jest on najczęściej na polski pod wszystkomówiącą nazwą Rozszczepienie lub Rozpad, jeśli denotuje jedną linię Yang nad pięcioma liniami Yin jako chwilę głębokiego załamania i upadek w chaos przeciwności losu. Jednak znak ten przez bardziej wnikliwych tłumaczony jest jako Bukłak na Wino i Nóż i oznacza coś więcej niż tylko ścianę stresu.

Jeśli intuicja Lise Heyboer (kliknijcie w link) jest trafna, genezę tego heksagramu należy wywodzić z ofiary zwierzęcej, która służyć miała oczywiście przepowiadaniu przyszłości... Esencją heksagramu XXIII jest więc dywinacja sama w sobie, moment w którym to co przewidziane staje się rzeczywistością. Może więc on jednocześnie oznaczać wpadnięcie w głębokie kłopoty, ale także nagłe wyjście z najgorszych problemów.



Jednak dla mnie najważniejsze objasnienie liczby 23 stanowi ustęp z Tao-Te-Ching (księgi, z którą jak kiedyś pisałem, nie rozstaję się nigdy). W ustępie XXIII Lao Tsy objawia nam dlaczego chaos w rzeczy samej równoważny jest z harmonią i czego uczyć może nas jego codzienna kontemplacja.

Jak czytamy w nim:

Oszczędność w słowach jest zgodna z naturą.
Bowiem i gwałtowny wicher nie dmie przez cały ranek.
Ani ulewny deszcz nie pada przez dzień cały.


Natura jest tu przedstawiona jako harmonijna całość pomimo tego, że pełna niespożytych sił chaosu. Jednocześnie ukazany zostaje związek Ziemi i Nieba, które w kulturach starożytnych bardzo często personifikowane były jako dwa potężne bóstwa, męskie i żeńskie. Także w Tao-Te-Ching wzajemne oddziaływanie tych dwóch sił jest częstym przedmiotem kontemplacji. Niebo odpowiada za pogodę, zaś Ziemia za urodzaj. Plony w cywilizacjach rolniczych - do których należą wszyscy chlebożercy i ryżożercy, nawet znający się na inżynierii genetycznej – zależą od połączenia obydwóch, w swoim mitycznym wymiarze rytualny związek obojga zapewnia zaś obfitość pożywienia.

Para ta, pomimo tego iż jest w stanie narzucić ostre reguły gry, nie ma możliwości lub nawet nie chce tego robić cały czas i nie dąży do tego, ponieważ... tryb ten jest wewnętrznie uwarunkowany przez Tao, które wskazuje na oszczędność energii. Lao Tsy pisze o "oszczędności w słowach jako zgodnych z naturą", jednak na myśli ma prawdopodobnie coś więcej, zgodność z Tao w codziennym funkcjonowaniu, które jest świadkiem ciągłej zmiany ludzkiego losu. Postępowanie zgodne z Tao jest więc przyjmowaniem stanu rzeczy takiego, jakim jest, słynnym chanistycznym wu wei.

To nie upór w zmianie stanu rzeczy jest bowiem najważniejszy, ale umiejętność dostosowania się do wszelkich zmian. W momencie pogodzenia się z losem, znika bowiem potrzeba zmiany, a ona sama następuje automatycznie.

Znajomość Tao musi więc zakładać świadomość nieuchronności zmiany przy jednoczesnej akceptacji wszelkich możliwych kierunków tej zmiany. Jeśli wola Nieba i Ziemi ma być bowiem w pełni akceptowalna, trzeba się pogodzić zarówno z obfitością plonów, jak i gradobiciem. Czy da się z tao surfować po falach chaosu? Odpowiedź pozostawiam wam... szyickim fanatykom wyobraźni.

P.S. Jako część operacji, mającej wprowadzić moje rozważania w czyn, spytałem I Ching o moją sytuację zawodową (która finansowo jest kiepska) i otrzymałem właśnie TEN jedyny na świecie, fantastyczny heksagram. W moim przypadku dwie linie Yin zamieniają się jednak w Yang, co wskazuje na szybką zmianę...

5 comments:

Anonymous said...

nigdy nie gwiżdż kiedy sikasz

Unknown said...

i zasada SNAFU to tez podstawa :)

Rabelais said...

witam.
z którego tłumaczenia korzystasz?

Unknown said...

Tsy-Lao, Tao-Te-Ching, Literatura na świecie, R.1987, nr.1(186)

Anonymous said...

A ktory to rozdzialik?