Wednesday, 29 August 2007

Afrobeat - droga plemiennych rytmów!



Kiedy dobre kilka lat temu w Holandii usłyszałem po raz pierwszy muzykę wielkiego Feli Kutiego, zafascynowałem się z miejsca afrobeatem i jego specyficzną, post plemienną wibracją, która łącząc plemienne rytmy i wyobrażenia z najlepszymi osiągnięciami funku i jazzu, dała światu coś niezwykłego - prawdziwą muzyczną rewolucję.

Wtedy jeszcze nie sądziłem, że zaprowadzi mnie to do ściągania coraz większej ilości afrobeatu, jak też pokrewnego afro-funku z sieci, a potem kupowania płyt CD, co skończyło się uzależnieniem ostatecznym... kupowaniem dużej ilości płyt winylowych, które z desperacji ściągam od kilku miesięcy nawet ze Stanów Zjednoczonych, z tego fascynującego sklepu.

W końcu zacząłem próbować sił jako DJ na organizowanych ze znajomymi imprezkach w wejherowskim klubie Fantomas, gdzie właśnie przygotowujemy kolejne taneczne szaleństwo - alternatywę dla zdychającego klabingu. Przy okazji padło do mnie ze strony znajomych pytanie: "A jak się tańczy afrobeat?" Nic zaskakującego, zważywszy na to, że w Polsce muzyka ta właściwie nie istnieje! Nie podpowiem wam, jak się rusza do tego tyłkiem (poszperajcie sami :D), ale za to oddam do dyspozycji waszych zmysłów jeden z niewielu teledysków afrobeatowych, nakręconych dla wielce zdolnego Wale Oyejide.




No comments: