Thursday 22 October 2009

Riot On Sunset Strip czyli zapomniany klasyk!



Gdy pod koniec lat 50' Stany Zjednoczone zaczęła opanowywac rosnaca fala Baby Boomers, znalezli sie natychmiast ludzie wietrzacy w tym przede wszystkim gruby interes.

Co najwazniejsze, powojenny okres ekonomicznego dobrobytu, opierajacy się na szybujacych wskaźnikach indywidualnej konsumpcji, dawał powody do zadowolenia nie tylko wytworcom dóbr fizycznych, ale również wlodarzom "przemysłu kulturalnego", którzy zacierali ręce przy produkowaniu nowych hitów muzycznych i filmowych dla zwiekszajacej sie dynamicznie grupy odbiorczej. Mózg w końcu też czymś odżywiać sie musi.

Jednym z podmiotów, który znalazł krotka drogę do zarabiania na prostych przyjemnosciach mlodziezy, było studio produkcyjne American International Pictures. Firma założona w 1956 r., w Los Angeles, nie szukała swojej drogi wzorem gigantów z Hollywood w kosztownych produkcjach i oscarowych kreacjach aktorskich, ale postanowila dotrzeć za pomocą kilku prostych środków do mózgu przeciętnego, amerykańskiego nastolatka, odwiedzającego dosc czesto tanie kino samochodowe (drive-in).

Tak narodziło sie ponownie kino exploitation, dość często utozsamiane z kinem klasy B i filmem campowym. Nie liczyło sie tu przeslanie i wyszukana narracja, ale eksploatowanie czystej zabawy kliszami lub czysta zabawa po prostu! Jedynym wyznacznikiem stała się kabona, zarabiana na filmie. Jeśli film zarabiał, dokrecalo się pięć nastepnych czesci. Jeśli nie, lądował szybko w szufladzie producenta.

AIP wykreowalo metoda focus groups (tak wlasnie!) wiele nisz exploitation oscylujacych wokol teensploitation, w tym beach party movie, biker movie, teenage werewolf movie oraz last but not least hippiesploitation movie, do których zalicza sie legendarny "Riot On Sunset Strip" (1967).

Akcja filmu kręci się wokół grupy nastolatków, szukających dreszczyku w nocnym klubie Pandora's Box, na Sunset Blvd. Narrator odsłania nam przy tym rosnące napięcie, pomiedzy liberalną młodzieżą, a biznesmenami, widzacymi w niej zagrożenie dla swoich interesów, którzy probuja lobbować ich brutalne usunięcie u miejscowej policji. Scenariusz nosi generalnie znamiona exploitation, jest tak kiepski, ze ciężko od niego cokolwiek wymagać.

Szybko można byłoby na tym filmie zasnąć, gdyby nie została w nim wykorzystana genialna muzyka 60's garage, która daje fanom dźwięków z tamtego okresu okazję do uslyszenia ich w kontekście. Słyszymy tu kawalki takich bandow, jak The Standells, The Mugwumps i The Chocolate Watchband, które rozgrzewaja publikę Pandora's Box. Te tuny po prostu bronią się same!

Koniecznie musze wspomniec, ze z tym ochlapem miesa rzucona zostaje nam jednak fascynujaca scena (co zgadza się z moim generalnym poglądem, ze nawet w bardzo kiepskim filmie można znaleźć dwie-trzy genialne sceny) z udziałem Mimsy Farmer, tripujacej na kwasie do bardzo psychedelicznych dźwięków :) Dla łowców ciekawostek z pewnością odkrywcze będzie to, iż ta sama Mimsy zagrała pozniej kilka pomniejszych ról w filmach Dario Argento.



Film jest oczywiście polecany ze względu na muzykę, ciuchy i sceny z zapodawaniem kwasu. Nigdy nie wydany oficjalnie na DVD, krąży w wersji bootlegowej, ktora z pewnością lata także gdzieś w królestwie Internetu. Soundtrack do filmu został wydany jako krążek winylowy w 1967, a niedawno dokonano jego reedycji. Recenzji oczywiście zamieścić nie omieszkam już niedługo.


No comments: