Friday 2 March 2007

"Polonisty pan nie przegada"



Śledząc na bieżąco wydarzenia w Dolinie Rospudy odnoszę wrażenie, że w całej sprawie mamy do czynienia nie tyle z konfliktem interesów, co z głębokim konfliktem postaw. Przyczyną braku konsensusu jest w tym przypadku brak umiejętności komunikowania się na podstawowym poziomie, brak zrozumienia dla wzajemnych racji, a także odwoływanie się do argumentów poza merytorycznych. Na meta poziomie chodzi tu w istocie o konflikt paradygmatyczny, który nie może być zredukowany do antagonistycznych interesów, ale musi być osadzony w kontekście charakterystycznej dla naszych czasów polifonii światopoglądowej. Jeśli osadzić nasze rozważania w ramach Teorii Ośmiu Obwodów Neurologicznych Leary'ego, to wyłania nam się idealny przykład walki pomiędzy nimi - w istocie wojny syntaktycznej, która pokazuje, jak bardzo niespójny jest kształt każdego społeczeństwa, którego pozorna jedność może być podtrzymywana jedynie przez gesty, symbolikę i wzajemnie ze sobą współpracujące platformy medialne.

Po jednej stronie tego konfliktu mamy mieszkańców Augustowa, którzy reprezentują nastroje pełne napięcia, strachu, gniewu, histerii (Obwód I i II) i kompletną nieznajomość reguł działania współczesnej kultury, szczególnie zasad działania mediów. Po drugiej zaś ekologów, którzy reprezentują zwarte spektrum światopoglądowe, sięgające od dyskursu racjonalnego (Obwód III) po argumenty głębokiej ekologii, wchodzącej w skład Obdwodu IV i V, a ponadto wychowani są w kulturze pełnej mediów, których językiem doskonale potrafią się posługiwać. Trzecią stronę stanowią tu same media jako tertium quid, co znowu w fantastyczny sposób odsyła nas do historii ruchów heretyckich. Widzieć media jako przedłużenie herezji religijnych wydaje mi się niezwykle fascynującą wizją...





Odwołanie do religii jako kultu ikony (zarówno w sensualnym, jak i symbolicznym sensie) jest zresztą doskonale widoczne w całej sprawie. Polacy nie byliby sobą gdyby w pewnym momencie nie wzięli do ręki krzyży, zniczy i nie odwołali się do nauk kościoła (oczywiście jedynego słusznego, bo katolickiego - co jak wiemy oznacza powszechny i uniwersalny). "Won wredni heretycy!" już chcieliby powiedzieć do zakochanych w przyrodzie (a więc przejawiających pogański sentyment) ekologów z Greenpeace, jednak decydują się w tym krytycznym momencie na odśpiewanie "Roty", tak więc wykonują rytuał wzmacniania więzi społecznej. Niestety przez anachroniczność gestu i brak wiedzy na temat teorii Marshalla McLuhana, który twierdził, iż telewizja jest w istocie rodzajem rzeźby medialnej - przedłużeniem zmysłu dotyku, wychodzą tragikomicznie. Mniej więcej jak Król Edyp z twarzą wciśniętą w świeżą pizzę.





My tu gadu-gadu, a na łamach Taraki Mirosław Miniszewski opublikował tymczasem kolejny tekst, w którym próbuje dać prawdziwe oblicze konfliktu w sercu Podlasia XXI wieku. Pomimo tego, że rzadko traktuję jego teksty na poważnie, hasło "Podlasie XXI wieku" nieuchronnie przypomniało mi o jednej z największych gwiazd polskiej popkultury ostatniej dekady, która dzielnie przybyła do Doliny Rospudy, żeby nic złego "się nie stało się" :)




No comments: